Steve Jobs i jego słynne wystąpienie na Stanford University. Jeśli jeszcze go nie widziałeś, to nawet się nie przyznawaj, tylko wejdź na Youtube i czym prędzej nadrób zaległości.
Trzy historie, sporo przemyśleń, kilka mądrych przesłań. Dzisiaj chciałbym się skupić na pierwszej z nich, która uderzyła mnie z całą mocą, gdy zauważyłem jej działanie w swoim życiu. Być może miałeś to samo, może nie, a może warto się zatrzymać i temu przyjrzeć.
Pierwsza historia ś.p. Jobsa mówi o łączeniu kropek. Że w momencie gdy wchodzimy w jakiś temat, to często nie wiemy po co, czasem myślimy o konkretnym zastosowaniu, a dużo większe konsekwencje i korzyści daje on zupełnie gdzie indziej. I co więcej, nie jesteśmy w stanie przewidzieć tych konsekwencji w przyszłość, natomiast są one widoczne jak na dłoni gdy patrzymy wstecz.
Tak też było w moim przypadku. Skończyłem Technikum Elektroniczne o specjalności Automatyka przemysłowa. Potem studiowałem na wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki. 10 lat życia w którym przewijała się automatyka (nie, nie zawaliłem żadnego roku. To było 5 lat technikum i pięcioletnie studia dające 6 liter – mgr inż., ale brawo za uważność). Czy pracuję jako automatyk? Nie. Czy kiedykolwiek pracowałem? Nie. Czy przydała mi się automatyka. Zdecydowanie tak!
Niedawno odkryłem, że to w czym jestem naprawdę dobry, to automatyzacja biznesu. Dziedzina bardzo lekko związana z automatyką przemysłową, ale dająca na tyle dużo podstaw, odpowiednio kierunkująca sposób myślenia, pokazująca jak należy opisywać procesy, żeby w ogóle można było myśleć o automatyzacji.
Może i Ty masz taką historię, która z dawnej perspektywy była mało istotna albo myślałeś o niej w zupełnie innych kategoriach, natomiast po latach okazało się, że wniosła ona bardzo wiele w Twoje obecne życie i w niesamowitym stopniu ukształtowała Cię takim, jakim obecnie jesteś.
Tak było w moim przypadku.
I oczywiście zauważyłem to dopiero dziś, po wielu latach od tamtych zdarzeń. Dokładnie tak, jak to powiedział Steve Jobs.
[zdjęcie: Wikimedia Commons]