Czy miałeś jakieś marzenia, gdy byłeś dzieckiem? Może chciałeś mieć duży dom, jeździć sportowym autem, latać po świecie i bywać w egzotycznych miejscach? Czy coś się zmieniło z upływem lat? Czy marzenia nie stały się bardziej przyziemne?
Czasem ludzie tak mają, że marzyli o ferrari, a zamiast tego pojawiło się rodzinne kombi z niską ratą w leasingu. Albo dochodzą do wniosku, że przecież mieszkanie w bloku też jest OK, nie każdy musi mieszkać w domu z ogródkiem.
Czy czasem nie dzieje się podobnie w naszych firmach? Miało być pięknie, dynamiczny rozwój międzynarodowy, wspaniały zespół oddanych ludzi, dużo energii, uśmiechu i działania. A jak to bywa w rzeczywistości?
Gdy przychodzi co do czego, to zadowalamy się jakąś przedestylowaną wersją naszych pierwotnych marzeń, bo przecież koniec końców też nie jest źle.
Tylko czy rzeczywiście chodzi o to, żeby „nie było źle”? Jaki sens ma działanie na pół gwizdka, na 10, może 15% swoich możliwości?
Bo statystyczny Kowalski nie ma nawet tego co ja? Bo i tak zarabiam więcej niż wynosi średnia krajowa? Co to w ogóle za punkt odniesienia?
Chcesz się porównywać do średniej, czy do najlepszych? Jako przedsiębiorca jesteś wręcz zobowiązany do tego, by zostawiać świat w lepszym stanie niż go zastałeś, by ułatwiać życie ludzi, by dawać im więcej radości i zarabiać przy tym pieniądze.
Jeśli zadowalasz się marnymi efektami, to prędzej czy później dopędzi Cię bieda, bo świat nie lubi osób, które nie angażują się w pełni w to co robią.
Zdecyduj co chcesz zrobić, roztocz wielką wizję, wyznacz cele i nie osiadaj na laurach dopóki ich nie osiągniesz. Tylko takie działanie ma sens.